-Bobby! Co ci tu sprowadza?- zapytał go się Rudi.
-Nie jedziecie na zawody do Londynu.- powiedział to tak spokojnie że we mnie aż się zagotowało.
-Ale dlaczego nie jedziemy?- zapytał się Milton.
-Dajcie mi dokończyć, nie jedziecie na zawody do Londynu, a zamiast tego jedziecie na zawody i kręcić film do Paryża na miesiąc.- oznajmił dumnie, wszyscy stanęli jak wryci, po chwili się ogarnęłam i zaczęłam z Grace piszczeć że jedziemy do Paryża. Skakałyśmy bez opamiętania, naglę ktoś chrząkną ale my się tym zbytnio nie przejęłyśmy i robiłyśmy nadal swoje. Po chwili Bobby się odezwał.
-Kimberly i Cheyenne( drugie imię Grace) proszę się uspokoić.- powiedział Bobby, ja z moją przyjaciółką momentalnie się uspokoiłyśmy, szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu koło wyjścia skuleni byli nasi przyjaciele a na środku stała Wasabi, szybkim krokiem do niego podeszłyśmy, wykonałyśmy kilka ciosów karate, a on już leżał i zwijał się z bólu. Po chwili odwróciłyśmy się w stronę chłopaków którzy nadal stali skuleni przy drzwiach.
-Co boicie się nas?- zaśmiałam się, a oni popatrzyli po sobie, po chwili wyszedł z tej grupki Jack, chłopcy go wołali żeby nie ryzykował swojego życia, a mi się chciało z tego śmiać bo wyżyłam się na Bobby no ale niech się boją. Brunet podszedł do mnie złapał mnie za ramiona i spojrzał tymi ślicznymi oczkami w moje.
-Kimi spokój?- zapytał się cicho, powoli i wyraźnie.
-A nie widać.- zaśmiałam się.
-Ok Kim wam na razie nie zrobi krzywdy, a co do Grace to nie jestem pewien.- oznajmił Jack.
-Czy ja kiedyś planowałam wam zrobić krzywdę?- zaśmiała się, ja już miałam coś powiedzieć ale brunetka zakryła mi ręką usta.
-Dobra Kim, Jack na matę!- rozkazał nam Rudy, posłusznie weszliśmy na matę, ukłoniliśmy się i zaczęła się walka. Na początku ja zadawałam ciosy, a Jack ich omijał, lecz po 5 minutach role się odwróciły. Żadne z nas nie chciało odpuścić, walka była zawzięta, po 15 minutach, Rudy ogłosił remis.
-Grace idziemy dzisiaj na zakupy?- zapytałam się przyjaciółki.
-Jasne!- zgodziła się. Razem poszłyśmy do szatni się przebrać i poprawić makijaż. Po chwili wyszłyśmy, a w dojo nadal byli Jerry i Jack.
-Ej chłopaki idziecie z nami?- zapytałam się z słodkim uśmiechem.
-No dobra.- powiedzieli równocześnie. Przeszliśmy 13 sklepów odzieżowych, 10 z butami, 4 z biżuterią i 8 z kosmetykami. Przez ten czas kupiłam sobie 5 sukienek, 6 spódniczek, 10 bluzek, 7 par butów, 2 tusze do rzęs, paletę z cieniami do powiek i jeden eyeliner. Grace kupiła 4 sukienki, 6 spódniczek, 13 bluzek, 5 par butów, 2 tusze do rzęs, paletę z cieniami do powiek i jeden eyeliner. Sama się dziwie że starczyło nam na to wszystko kasy.
-Chłopaki pomóc wam?- zapytałam się, ponieważ oni nieśli wszystkie nasze torby.
-Spoko poradzimy sobie.- oznajmił Jack.
-Jak chcecie.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Ej ale już wracajmy ok?- poprosił Jerry.
-No dobra.- powiedziała zawiedziona Grace. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę naszych domów, pierwsza do domu doszła Grace, zaraz po niej Jarry, a ja z Jackiem musieliśmy przejść się jeszcze 3 minuty i my również doszliśmy, Jack oddał mi wszystkie torby. Wchodząc do domu przeżyłam szok..
************************************************
Rozdział 14 gotowy :D.
Wszystkiego naj dla Karoliny z okazji miesięcznicy na blogu, miała miesięcznic wczoraj i miałam dodać życzenia też wczoraj ale nie miałam gotowego rozdziału. =)
Dobra nie będę się rozpisywać ;)
Do rozdziałku :**
-Kimberly i Cheyenne( drugie imię Grace) proszę się uspokoić.- powiedział Bobby, ja z moją przyjaciółką momentalnie się uspokoiłyśmy, szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu koło wyjścia skuleni byli nasi przyjaciele a na środku stała Wasabi, szybkim krokiem do niego podeszłyśmy, wykonałyśmy kilka ciosów karate, a on już leżał i zwijał się z bólu. Po chwili odwróciłyśmy się w stronę chłopaków którzy nadal stali skuleni przy drzwiach.
-Co boicie się nas?- zaśmiałam się, a oni popatrzyli po sobie, po chwili wyszedł z tej grupki Jack, chłopcy go wołali żeby nie ryzykował swojego życia, a mi się chciało z tego śmiać bo wyżyłam się na Bobby no ale niech się boją. Brunet podszedł do mnie złapał mnie za ramiona i spojrzał tymi ślicznymi oczkami w moje.
-Kimi spokój?- zapytał się cicho, powoli i wyraźnie.
-A nie widać.- zaśmiałam się.
-Ok Kim wam na razie nie zrobi krzywdy, a co do Grace to nie jestem pewien.- oznajmił Jack.
-Czy ja kiedyś planowałam wam zrobić krzywdę?- zaśmiała się, ja już miałam coś powiedzieć ale brunetka zakryła mi ręką usta.
-Dobra Kim, Jack na matę!- rozkazał nam Rudy, posłusznie weszliśmy na matę, ukłoniliśmy się i zaczęła się walka. Na początku ja zadawałam ciosy, a Jack ich omijał, lecz po 5 minutach role się odwróciły. Żadne z nas nie chciało odpuścić, walka była zawzięta, po 15 minutach, Rudy ogłosił remis.
-Grace idziemy dzisiaj na zakupy?- zapytałam się przyjaciółki.
-Jasne!- zgodziła się. Razem poszłyśmy do szatni się przebrać i poprawić makijaż. Po chwili wyszłyśmy, a w dojo nadal byli Jerry i Jack.
-Ej chłopaki idziecie z nami?- zapytałam się z słodkim uśmiechem.
-No dobra.- powiedzieli równocześnie. Przeszliśmy 13 sklepów odzieżowych, 10 z butami, 4 z biżuterią i 8 z kosmetykami. Przez ten czas kupiłam sobie 5 sukienek, 6 spódniczek, 10 bluzek, 7 par butów, 2 tusze do rzęs, paletę z cieniami do powiek i jeden eyeliner. Grace kupiła 4 sukienki, 6 spódniczek, 13 bluzek, 5 par butów, 2 tusze do rzęs, paletę z cieniami do powiek i jeden eyeliner. Sama się dziwie że starczyło nam na to wszystko kasy.
-Chłopaki pomóc wam?- zapytałam się, ponieważ oni nieśli wszystkie nasze torby.
-Spoko poradzimy sobie.- oznajmił Jack.
-Jak chcecie.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Ej ale już wracajmy ok?- poprosił Jerry.
-No dobra.- powiedziała zawiedziona Grace. Całą czwórką ruszyliśmy w stronę naszych domów, pierwsza do domu doszła Grace, zaraz po niej Jarry, a ja z Jackiem musieliśmy przejść się jeszcze 3 minuty i my również doszliśmy, Jack oddał mi wszystkie torby. Wchodząc do domu przeżyłam szok..
************************************************
Rozdział 14 gotowy :D.
Wszystkiego naj dla Karoliny z okazji miesięcznicy na blogu, miała miesięcznic wczoraj i miałam dodać życzenia też wczoraj ale nie miałam gotowego rozdziału. =)
Dobra nie będę się rozpisywać ;)
Do rozdziałku :**
Cudny rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńJadą do Paryża! Juupi!! :D
Co zobaczyła Kim, gdy weszła do domu??
Czekam na new!! :D
Ja też czekam z niecierpliwością i super rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że to Bobby przybędzie ;D
Rozdział wyszedł ci cudowny ;*
Czekam na next <3